Parlamentarzyści zafundowali noworoczny prezent wszystkim kierowcom, którzy lubią szybką jazdę. Od sylwestra na drogach wyższych kategorii wzrośnie dopuszczalna prędkość. W ten sposób autostradami zamiast dotychczasowych 130 km/godz. będzie wolno jechać 140 km/godz., a na dwupasmowych drogach ekspresowych (na przykład na obwodnicy Krakowa) dozwolona prędkość wzrośnie do 120 km/godz. (dziś limit wynosi 110 km/godz.).
Mimo że teoretycznie zmiany powinny ucieszyć kierowców, na wielu z nich nie robią one szczególnego wrażenia. - Ci, którzy jeździli po autostradzie z prędkością 100 km/godz., nie zaczną nagle jeździć szybciej. A wiele osób i tak dotychczas rozwijało na drogach prędkości większe od tych uchwalonych niedawno 140 km/godz. - można było wczoraj usłyszeć od krakowskich kierowców.
Nie brakuje także przeciwników nowych przepisów, którzy uważają, że mogą one spowodować duże zagrożenie na drogach.
- Moim zdaniem idziemy w kierunku zbyt wysokich prędkości, które stwarzają niebezpieczeństwo na drodze. Parlamentarzyści nie powinni uchwalać tak ważnych zmian bez konsultacji z ekspertami. Tym bardziej nie powinno się podawać do publicznej wiadomości, że tak naprawdę będzie można jeździć z prędkością 150 km/godz. (istnieje dziesięciokilometrowy margines tolerancji dla ograniczenia prędkości - przyp. MŻ) - ocenia Marek Dworak, dyrektor Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
Po wejściu w życie zmian, polskimi autostradami będzie można jeździć szybciej niż gdziekolwiek w Unii Europejskiej z wyjątkiem niektórych autostrad niemieckich. - Ale nikt w Europie nie ma tak wysokiego limitu prędkości na autostradzie - przypomina Marek Dworak. - Natomiast w wielu krajach dopuszczalna prędkość wynosi 130 km/godz., ale już w przypadku trudnych warunków na drodze zostaje obniżona. To daje policji możliwość interweniowania już w momencie, kiedy zaczyna padać deszcz. U nas prawo jest skonstruowane w ten sposób, że policja wkroczy dopiero, kiedy już dojdzie do jakiegoś wypadku.
Policja przyznaje, że nowe ograniczenie prędkości nie jest do końca dostosowane do warunków panujących na małopolskich drogach.
- Teoretycznie jeśli ktoś ma dobry samochód, a droga jest odpowiednio szeroka i warunki są odpowiednie, to można jeździć z prędkością 150 km/godz. Jako komendant z siedmioletnim doświadczeniem uważam, że takie ograniczenie powinno być wprowadzone tylko na odcinkach trzypasmowych - mówi Jarosław Zgierski, szef autostradowej drogówki. - Wiele odcinków autostrady A4 jest zbyt wąskich na takie prędkości. Kierowcy rzadko włączają kierunkowskaz przy wyprzedzaniu, niektórzy z nich nawet nie patrzą w lusterko. To samo dotyczy samochodów ciężarowych, które często zmuszają samochody jadące lewym pasem do gwałtownego zatrzymania. Wyższe limity prędkości miałyby sens, gdyby przestrzegano odpowiednich odległości między samochodami. Tak jest np. w Niemczech, u nas wszyscy jadą zderzak w zderzak. W ten sposób dochodzi często do karamboli.
Mateusz Żurawik